Aktualności

Prof. Markowska-Szczupak: Stan zakochania to rodzaj chemicznego zauroczenia. Wszystko przez lotne substancje 14.02.2022 08:48

Feromony ułatwiają nam wybór partnera, skłaniają do czułych kontaktów i zapewniają poczęcie potomstwa. To właśnie dzięki feromonom nowo poznana osoba wydaje nam się atrakcyjna. Gdy „lubimy jej zapach” jesteśmy gotowi do wejścia na drogę miłości – mówi prof. Agata Markowska-Szczupak z Katedry Inżynierii Chemicznej i Procesowej. Rozmawiał Mateusz Lipka.

 

Mamy walentynki. W takim dniu jak ten, większość osób zadaje sobie jedno pytanie – czym jest miłość?  

PROF. MARKOWSKA-SZCZUPAK: Podanie jednej jej definicji jest raczej niemożliwe. Istnieje bowiem wiele rodzajów miłości, na przykład miłość macierzyńska, ojcowska, dziecięca, platoniczna czy erotyczna. W psychologii, miłość określa się jako dowolną ilość emocji i doświadczeń zachodzących z powodu silnej więzi. Stan „zakochania” może się odnosić się do wielu różnorodnych uczuć, stanów i postaw, poczynając od ogólnego zadowolenia, a kończąc na silnej więzi międzyludzkiej, jednakże nie jest ona sama w sobie uczuciem. Być może właśnie dlatego, każdy człowiek próbuje stworzyć swoją własną, subiektywną definicję miłości.  

Czyli stan zakochania to coś zupełnie innego?  

PROF. MARKOWSKA-SZCZUPAK: Tak naprawdę to rodzaj „chemicznego zauroczenia”. Aby do niego doszło specyficzne wyspecjalizowane komórki lub narządy zmysłów naszego organizmu, muszą zostać pobudzone i przesłać sygnał do ośrodka decyzyjnego, czyli do mózgu. Substancjami, które odpowiedzialne są za pobudzenie receptorów są najczęściej - feromony. W swojej funkcji są podobne do hormonów. Różnica polega na tym, że hormony wydzielane są wewnętrznie, czyli endogennie, a feromony – zewnętrznie (egzogennie). 

Kto z nas lepiej czuje miłość? Kobiety czy mężczyźni? 

PROF. MARKOWSKA-SZCZUPAK: Kobiety lepiej wyczuwają zapachy niż mężczyźni. Za odbieranie zapachu feromonów odpowiedzialny jest, zlokalizowany w górnej części nosa, narząd nosowo-lemieszowy, nazywany narządem Jacobsona lub narządem VNO (ang. vomeronasal organ) oraz nabłonek węchowy nosa. 

Jak to działa?  

PROF. MARKOWSKA-SZCZUPAK: Feromony pobudzają narząd lemieszowy i wywołują w organizmie automatyczne, niekontrolowane zachowania reprodukcyjne oraz socjalne. 

„Prowokują” nas do miłości? 

PROF. MARKOWSKA-SZCZUPAK: Nastrajają romantycznie i powodują miły stan podniecenia. Neurony VNO są silnie powiązane z ośrodkami kontrolującymi funkcje behawioru seksualnego i układu rozrodczego.  

A mają wpływ na wybór partnera?  

PROF. MARKOWSKA-SZCZUPAK: W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia udało się wyjaśnić wpływ feromonów na wybór partnera. Okazało się, że zdolność wytwarzania i „odbierania” określonych feromonów, powiązana jest z grupą genów głównego układu zgodności tkankowej tzw. genów MHC. W genach tych zapisany jest plan budowy białek, które umożliwiają odróżnienie obcych tkanych przez układ odpornościowy. Im większe są różnice w genach MHC między kobietą i mężczyzną tym większe prawdopodobieństwo „zakochania”. Dzieje się tak dlatego, że znaczna różnorodność genów MHC, warunkuje większą sprawność pokonywania infekcji bakteryjnych i wirusowych przez układ odpornościowy dzieci. Zostaliśmy więc wyposażeni w feromony, które podświadomie ułatwiają nam wybór partnera, zapewniający poczęcie potomstwa. 

Nowo poznana osoba wydaje nam się atrakcyjna, gdy „lubimy jej zapach”? 

PROF. MARKOWSKA-SZCZUPAK: Tak. Może to wpływać na stan gotowości organizmu do odczuwania stanu miłości. W miarę trwania związku będzie zaś pobudzało intensywność afektu. Zapach „ukochanej osoby” wywołuje produkcję związku, który neurobiolodzy najczęściej kojarzą ze stanami emocjonalnymi określanymi jako miłość lub zakochanie. Jest nim fenyloetyloamina (PEA). Związek ten należy do grupy amfetamin i w mózgu człowieka wywołuje stany podobne do tych, jakie odczuwają narkomani, w tym stany euforii, bezsenności, nieuzasadnionej radości, pewności siebie itp. Towarzyszy im bezkrytyczne oczarowanie ukochaną osobą. Wysoki poziom PEA w mózgu stymuluje uwalnianie innego związku – dopaminy. Obie substancje odpowiadają, za pobudzenie blisko 12 regionów mózgu odpowiedzialnych za odczuwanie przyjemności. Większość z nich znajduje się w obrębie kory obręczy, jądra półleżącego, ciała migdałowatego, zwojów podstawy, wyspy, hipokampu i jądra okołokomorowego.   

Czyli to w mózgu powstają doznania, które  powszechnie nazywamy miłością. 

PROF. MARKOWSKA-SZCZUPAK: Podniesiony poziom dopaminy w tkankach i narządach wpływa również na wydzielanie innych hormonów i neuroprzekaźników min.: noradrenaliny, adrenaliny, kortyzolu, serotoniny, endorfin i wielu innych. „substancje miłości” modyfikują nasze zachowanie i wygląd. Kochając i będąc kochanymi czujemy się szczęśliwi, spełnieni, pełni energii i euforii. Stan ten jest na tyle przyjemny, że uzależniamy się od niego. I jak w przypadku każdego uzależnienia chcemy kochać i kochać coraz bardziej.  

Ile czasu trwa zapachowe zauroczenie?  

PROF. MARKOWSKA-SZCZUPAK: Do kilku godzin, w czasie których nasz organizm decyduje czy ktoś nam odpowiada, czy nie. 

I to wszystko?  

PROF. MARKOWSKA-SZCZUPAK: Kolejny wczesny etap zakochania trwa maksymalnie od osiemnastu miesięcy do czterech lat. Po tym czasie nasz organizm uodparnia się na działanie fenyloetyloaminy co jednak nie oznacza, że ludzie muszą się rozstać. W tworzeniu dojrzałego i trwałego związku pomagają dwa hormony: oksytocyna oraz wazopresyna. Poczucie przywiązania, bezpieczeństwa i stabilizacji w związku dają również tzw. hormony szczęścia – endorfiny. W swym "znieczulającym" działaniu podobne są do morfiny. Przynoszą spokój, przywiązanie, przyjaźń, harmonię, ale także bardzo często nudę. Jeżeli u obu partnerów procesy chemiczne związane z PEA i endorfinami zachodzą w tym samym czasie, związek pozostaje trwały. Jeśli jednak biochemiczne zegary mają inaczej ustawione wskazówki, pary zazwyczaj się rozstają. 

Miłość to chemia?

PROF. MARKOWSKA-SZCZUPAK: Tak i można ją opisać w sposób naukowy jako ciąg skomplikowanych reakcji. Należy jednak pamiętać, że żadna reakcja chemiczna nigdy nie odda uniesienia, jakiego doświadczamy, gdy ukochana osoba szepcze nam do ucha "Kocham Cię".